SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ LICHEŃSKIEJ BOLESNEJ KRÓLOWEJ POLSKI

Día de los niños perdidos

O pewnych dramatach się nie mówi głośno. Jednym z nich jest utrata dziecka przed narodzinami lub w czasie porodu. To doświadczenie, które dotyka najgłębszych pokładów ludzkiego serca. Rozpacz rodziców, którzy z miłością przygotowywali się na powitanie swojego dziecka, jest ogromna, gdy te oczekiwania przerywa śmierć. W takich chwilach pojawia się ból, bezradność, zranienie, a niekiedy i pytania do Boga – „dlaczego?”.

Właśnie dlatego tak istotne jest, by nie odcinać się od Boga w czasie cierpienia, ale w szczerej modlitwie mówić Mu o swoich emocjach i łzach. W takiej szczerości rodzi się relacja, w której On może działać z łaską uzdrowienia. Tego doświadczyli uczestnicy szczególnego spotkania modlitewnego w Sanktuarium Matki Bożej Licheńskiej – w Dniu Dziecka Utraconego.

Płomień pamięci i modlitwy

Tego dnia Licheń stał się miejscem cichej modlitwy i duchowego spotkania rodziców, którzy utracili swoje dzieci przed narodzeniem lub tuż po nim. Już przed rozpoczęciem wieczornej Eucharystii o godzinie 19:00 przy ołtarzu ustawiono duże świeczniki. W chwili zadumy
rodzice podchodzili, by zapalić świecę – każdą w intencji jednej maleńkiej duszyczki, która nie mogła ujrzeć światła tego świata.

Ten prosty gest, choć pełen bólu, niósł ze sobą ogromną moc. Światło świec stawało się symbolem nadziei, modlitwy i pamięci. Powoli rozświetlało przestrzeń świątyni, a wraz z nim – twarze rodziców. W ciszy można było dostrzec łzy wzruszenia, szeptane słowa modlitwy,
czułe gesty i spojrzenia skierowane ku górze – tam, gdzie rodzice wierzyli, że ich dzieci już są szczęśliwe.

Kiedy wszystkie świece zapłonęły, w świątyni zapanował nastrój głębokiego skupienia. Światło maleńkich płomieni połączyło się w jeden znak – wspólnoty, pamięci i nadziei. Rozpoczęła się Msza Święta w szczególnej intencji rodziców po stracie dziecka.

Kazanie, które zatrzymało czas

Homilię wygłosił kustosz sanktuarium, ks. Sławomir Homoncik MIC. Już pierwsze jego słowa wprowadziły słuchaczy w głębszą refleksję.

– Wszyscy wiemy, co wydarzyło się 1 września 1939 roku. Ale nie wszyscy pamiętają, że tamtego dnia Polskie Radio nadało komunikat: „Wszystkie sprawy schodzą dziś na dalszy plan. Wszyscy stajemy się żołnierzami”. – przypomniał kapłan.

Porównanie do tamtego tragicznego dnia miało głęboki sens. – Tak samo jest w życiu człowieka, gdy spotyka go coś, co zatrzymuje świat. W jednej chwili wszystko inne przestaje mieć znaczenie – kariera, plany, codzienne sprawy. Pozostaje tylko ból, cisza i pytanie: dlaczego właśnie my? – mówił ks. Homoncik.

Duchowny podkreślił, że mimo cierpienia, nawet najmniejszy promień wiary może stać się źródłem siły. – Jeśli człowiek ma choćby odrobinę wiary i próbuje w swoim życiu budować relację z Bogiem, to nawet w największym cierpieniu Jezus pozostaje z nim. To On jest światłem, które nie gaśnie.

Homilia była nie tylko słowem pocieszenia, ale też wezwaniem do refleksji nad tym, co w życiu naprawdę istotne. – To, co nas spotyka – nawet ból i strata – może stać się lekcją mądrości. Uczy nas, by nie rozmieniać życia na drobne, nie tracić czasu na pozory i powierzchowność, ale by umieć współczuć, zrozumieć i być przy drugim człowieku. By rozpoznawać różnicę między tym, co banalne, a tym, co naprawdę ważne.

Kapłan przypomniał również, że przeżywanie cierpienia nie musi oznaczać samotności. – Każdy z nas ma w niebie Tę, która rozumiała stratę – Maryję, Matkę, która patrzyła na śmierć swojego Syna. To w Jej ramionach można znaleźć ukojenie i siłę, by dalej iść przez życie z nadzieją.

Wspólnota, która niesie

Po zakończeniu Eucharystii przed cudownym obrazem Matki Bożej Licheńskiej odmówiono litanię w intencji wszystkich rodziców, którzy utracili swoje dzieci. Modlitwa wypełniła przestrzeń świątyni, niosąc w sobie jednocześnie żal i pokój.

Choć Msza dobiegła końca, wierni jeszcze długo pozostali w ciszy. Zapalone świeczki migotały na świecznikach, jakby chciały powiedzieć: „Pamiętamy, kochamy, wierzymy”. Dla wielu rodziców była to chwila duchowego ukojenia – moment, w którym mogli powierzyć Bogu
swoje cierpienie i poczuć, że nie są sami.

Licheń po raz kolejny stał się miejscem, gdzie ból spotyka się z wiarą, a śmierć z nadzieją życia wiecznego. To tam rodzice, choć wciąż zranieni, mogli odnaleźć sens i światło – to samo, które płonęło w świecach ustawionych przed ołtarzem.

Comparte la publicación