SANCTUARY
OUR LICHEN'S MOTHER
THE SORROWFUL QUEEN OF POLAND

SCROLL DOWN

Przeżyli dzięki Maryi – Ogólnopolska Pielgrzymka Związku Sybiraków do licheńskiego sanktuarium

Od czasów konfederacji barskiej po okres stalinowski ok. 2 mln Polaków zostało wywleczonych z domów i zesłanych w głąb Rosji. Ci, którzy przetrwali, co roku pielgrzymują do Matki Bożej Licheńskiej, Bolesnej Królowej Polski.

Miejsce zesłań stanowiła nie tylko odległa Syberia, ale także inne wschodnie regiony Rosji. Stworzono tam system łagrów. – Transporty były nieludzkie. Zesłańcy umierali, a najbliżsi nie mogli się z nimi pożegnać, ani zorganizować godnego pochówku. Najbardziej przeżywały matki, które traciły dzieci. Na miejscu czekały na nas opuszczone łagry, w których wcześniej przebywali przestępcy. To były brudne, zawszone baraki. Polacy w kilku zsyłkach podczas II wojny światowej trafili na Syberię i do Kazachstanu. Na miejscu rozpoczął się okres terroru, Polacy byli traktowani jak przestępcy, wrogowie Związku Radzieckiego. Ograniczono racje żywnościowe do 300-400 gramów chleba dziennie, przeznaczonych tylko dla tych, którzy pracowali. Głód towarzyszył Polakom przez wszystkie lata zesłania. Sybiracy, którzy tu stoją, przeżyli tylko dlatego, że mieli kochające matki, które potrafiły uratować przed śmiercią. Nie zawsze się udawało. Każda choroba mogła skończyć się śmiercią, nie było opieki lekarskiej ani dostępnych leków. Matki nie raz przechodziły pieszo 30-40 km, by zdobyć dla dzieci lekarstwo. W podziękowaniu dla naszych matek w wielu miejscach w Polce powstały pomniki matki sybiraczki, której pamięć jest czczona. Niestety, dzieci traciły też swoje matki, a wtedy czekał je jeszcze trudniejszy los. Wymierały całe rodziny, zdarzało się, że tylko jedna osoba powracała do Polski z tego rosyjskiego piekła. W tym strasznym okresie, kiedy nie było żadnej nadziei, że będzie lepiej, ratunkiem była Matka Boża, Królowa Polski. Dlatego przyjeżdżamy do Maryi. Cała nasza wiara opierała się na wierze naszych najbliższych, nasze mamy uczyły nas pacierza. Dziś w polskich muzeach można zobaczyć znaki wiary, które sybiracy traktowali jak relikwie i przywieźli ze sobą do Polski. Najczęściej rodziny, którym zabrakło wiary, nie przeżywały, bo to był pierwszy krok do załamania psychicznego – opowiada Ryszard Janosz, prezes Zarządu Wojewódzkiego Związku Sybiraków we Wrocławiu.

Sybiracy mogli opowiedzieć o swoich strasznych przeżyciach dopiero po 40 latach od czasów II wojny światowej. Po 1989 roku w całym kraju powstały oddziały Związku Sybiraków zrzeszające byłych zesłańców, by pamięć o nich nigdy nie zaginęła. Powstały setki miejsc pamięci, m.in. innymi postument w licheńskim sanktuarium w 2000 r. Wtedy też Sybiracy, wdzięczni Maryi za uratowanie,  zapoczątkowali coroczną pielgrzymkę do Matki Bożej Licheńskiej. 15 czerwca Sybiracy z rodzinami z województwa opolskiego i dolnośląskiego złożyli kwiaty przy pomniku na terenie sanktuarium i uczestniczyli w apelu pamięci.

Południowej Mszy św. w bazylice licheńskiej przewodniczył ks. Zdzisław Banaś, krajowy duszpasterz sybiraków. Zebranych w bazylice przywitał ks. Bogusław Binda MIC, przełożony licheńskiej wspólnoty zakonnej. Liturgię poprzedziło odtworzenie Marszu Sybiraków. – Tu przynosimy wszystkie tragiczne doświadczenia swojego życia. Dlatego trzeba nam dziękować za Polskę i prosić o Polskę. Chrystus uczy nas, że nie można zabić prawdy o tym, co było, ani ludzkiej miłości. (…) Maryja stoi nie tylko pod krzyżem Chrystusa, ale pod krzyżem każdego z nas. Jest naszą nadzieją. Przybywamy do Bolesnej Królowej Polski, by podziękować za wszystko, co dobrego doświadczamy od Boga i najbliższych. Za wiarę w Boga i świętość ojczyzny sybiracy oddawali życie – mówił w homilii ks. Zdzisław Banaś.

Ojciec Janusza Żebrowskiego, prezesa Zarządu Wojewódzkiego Związku Sybiraków na Opolszczyźnie, został aresztowany przez NKWD w 1944 r. – złapany z bronią w ręku na wyspie na Niemnie i na 10 lat zesłany do obozu śmierci do Workuty. – Udało mu się przetrwać. Po wojnie nie mógł mówić o swojej wielkiej tragedii, bo system komunistyczny niszczył ludzi. Ja niewiele dowiedziałem się od swojego ojca o jego historii z obawy przed konsekwencjami, jeśli historia wyszłaby na zewnątrz – opowiada.

W licheńskim muzeum znajduje się wiele eksponatów związanych z zesłańcami na Syberię, które pieczołowicie gromadził założyciel ks. Józef Jarzębowski MIC. Między innymi w zbiorach znajduje się  list pisany na korze brzozowej, który córka wysłała z okazji imienin matki z łagru Ural-Połowinki z zesłania na Syberię z 1947 r.

Podziel się wpisem